"... jestem szczęśliwy mieć inny ciotkę" - napisała młoda Francuzka po odnalezieniu w Polsce rodzinnej wsi dziadka i odkryciu, że zostawił w niej nieślubną córkę.
Do piętnastej Janusz Dedio zajmuje się urzędniczymi obowiązkami w przemyskim magistracie. Po godzinach oddaje się swojej pasji - stronie internetowej o wsi Kopysno, skąd pochodzi jego dziadek: - Kompletując informacje o Kopysnie, zawędrowałem kiedyś na jakąś inną, zupełnie przypadkową stronę. Znalazłem na niej list, w którym młoda Francuzka Aline Kopko poszukiwała wiadomości o swoim dziadku Michale Kopko z Kopysna. Nie znała go, bo urodziła się miesiąc po jego śmierci. Chciała się czegoś dowiedzieć o przeszłości dziadka, który nie wiedzieć czemu nigdy nie opowiadał o swoich rodzinnych stronach ani żonie, ani dzieciom. Ponieważ mam różne dokumenty dotyczące Kopysna, sprawdziłem, czy taki człowiek w ogóle tam mieszkał. Okazało się, że tak! Napisałem o tym do Aliny. Napisałem jej też o czymś, co i mnie, i ją bardzo zaskoczyło: kilka miesięcy po wyjeździe Michała Kopko z Kopysna urodziła się tu jego nieślubna córka Hania. Dla Aliny to ciotka, dla jej rodziców - siostra, o której istnieniu nikt nie wiedział!
Korespondowanie przez internet było dla Janusza Dedio i Aline Kopko bardzo trudne: ona znała tylko francuski, on polski, a skomplikowane niuanse genealogiczne należało wyjaśniać bardzo precyzyjnie. Komputerowy „automatyczny tłumacz" okazał się jedynym możliwym, choć wyjątkowo zabawnym, sposobem porozumiewania się. Czy to aby na pewno ten człowiek? I dlaczego nie zostawił rodzinie żadnych informacji o swojej wsi i spędzonych tu latach? Dlaczego wyjechał do Niemiec, jak trafił do amerykańskiej armii, a potem do Francji? Wiedział, że niebawem zostanie ojcem czy nie? A może dlatego właśnie wyjechał i nigdy o Kopysnie nie wspominał?
Ciotka Michele jest wątpliwy
Takie pytania zadawała Aline. Pan Janusz szperał w archiwaliach, wypytywał żyjących jeszcze dawnych mieszkańców Kopysna, odpisywał, a "automatyczny tłumacz" tłumaczył. Aline też: ",Ja mam moją ciotkę, Michele, który jest wątpliwy na tym przedmiocie" - tłumaczyła niedowierzanie, z jakim francuska część rodziny przyjęła wiadomość o istnieniu nieślubnego dziecka Michała Kopko. „Ja bardzo bardzo jestem szczęśliwy mieć inny ciotkę. I ja chciałbym już spotkać to!" - dodawała.
Ostatecznie do spotkania nie doszło, choć francuscy Kopkowie przyjechali do Polski i razem z Januszem Dedio odwiedzili Kopysno. Okazało się, że mała Hania - dzisiaj Ann Met - mieszka w USA: - Skontaktowałem się z nią. Ona też całe życie szukała Michała Kopko. Nie znała go, wiedziała tylko jak się nazywa...
Ann Met nie mogła w tym roku przyjechać do Polski. Ucieszyła się jednak, że znalazła we Francji dwie siostry i brata, o których istnieniu nie wiedziała (francuskie dzieci Michała Kopko) i już nieżyjącego ojca. Wszystkie wątpliwości, czy to aby na pewno rodzina, rozwiały się, kiedy francuscy Kopkowie popatrzyli na zdjęcia Ann: ten sam nos, ten sam profil..!
- Serio, poznali się po nosie...! A i ja, goszcząc ich, przekonałem się, że rzeczywiście muszą być stąd! Choć już zupełnie sfrancuzieli, dalej kiszą kapustę i robią bigos! - śmieje się J. Dedio.
Francuskie dzieci Michała Kopko i ich amerykańska siostra już teraz planują następne wakacje. Internet internetem, ale warto by się było w końcu spotkać w rzeczywistości. Najlepiej w Kopysnie.